Winda w historie ziemi

0
102
Rate this post

Nie ulega kwestii, że na początku naszego stulecia Amerykanie zajmowali pod względem mechanizacji robót związanych z głębieniem szybów, a także robót przygotowawczych i eksploatacyjnych, szczególne miejsce. Wczesne rysunki Vincenta van Gogha z belgijskiego zagłębia węglowego Borinage, światowej sławy górnicza powieść Zoli Germinal i wiele innych świadectw dowodzi, w jakich prymitywnych wciąż warunkach musieli górnicy wykonywać swą ciężką pracę. Szczególnie powolne były postępy mechanizacji transportu podziemnego. Kolejki kopalniane, osadzone już na żelaznych szynach, wciąż jeszcze były ciągnione przez konie, natomiast z przodków do chodników transportowych przepychano ciężko załadowane wózki siłą ludzkich mięśni. Nawet transport linowy, przy którym wozy przyczepiano do liny bez końca, przewijającej się przez dwie tarcze, nie obywał się bez konia. Podczas gdy na powierzchni tory kolei parowej łączyły coraz więcej miast i krajów, próba uruchomienia parowozów w podziemiach kopalń spaliła na panewce z tych samych powodów, które przekreśliły możliwość zastosowania napędzanych parą maszyn eksploatacyjnych. W roku 1880 amerykańscy właściciele kopalń poczynili kroki, by zwiększyć sprawność transportu podziemnego za pomocą lokomotywy pneumatycznej. I choć do dziś można spotkać w niektórych kopalniach kolejki poruszane sprężonym powietrzem, nie przyjęły się one powszechnie.

Aby wiedzieć więcej..
Pamiętamy, że brytyjscy właściciele kopalń po próbie sił między maszyną parową a kieratem konnym związali swe nadzieje ze skonstruowaną przez Watta maszyną parową o podwójnym działaniu. Sto lat później zbudowano maszyny wahadłowe, mające już do 2500 KM. Silniki wielostopniowe z kilkoma cylindrami i wysoko sprężoną parą, które pojawiły się w następnej generacji maszyn, dysponowały już mocą 8000 KM. Ale także sprawność takich parowych maszyn-gigantów ledwie przekraczała 25%. Do napędu dmuchaw tłokowych albo przewietrzników odśrodkowych, a więc do wentylacji kopalń, ta wydajność energetyczna mogła jeszcze wystarczyć. Lecz już z wodami kopalnianymi uporać się nie mogła. Nawet wprowadzenie bezpośrednio działających pomp parowych (lokowanych w komorach pomp pod ziemią) nie pozwalało usunąć wody gromadzącej się poniżej czterystu metrów głębokości. Dlatego też właściciele kopalń poświęcili tyle uwagi pompom wirowym, pokazanym na pierwszych wystawach światowych ? w Londynie i w Paryżu. Dopóki jednak i one były skazane na maszyny parowe jako agregaty napędowe, z ich niskimi obrotami, dopóty nie można było liczyć na dokonanie zdecydowanego przełomu. I znowu, po raz któryś, dała o sobie znać granica postępu naukowo-technicznego.